Prawdziwa zima w Warszawie ... śnieżna, mroźna i słoneczna ... to zjawisko nieobecne od co najmniej 10 lat. W tym czasie
zdarzało się widywać zimowe krajobrazy w Warszawie, ale zawsze były to zdarzenia
krótkotrwałe i przelotne. O ile od czasu do czasu w okresie zimy nawiedzają nas
mroźne dni, to ze śniegiem jest gorzej, niż kiepsko. Po prostu śnieg w Warszawie
nie pada od lat. Nie inaczej było w zeszłym, 2019 roku. Śnieżna zima nawiedziła
Warszawę na kilka dni na początku stycznia. Opad śniegu był więcej, niż
umiarkowany. Mimo to, wszystko pokryło się śnieżno-białym puszkiem, bo o puchu to
trudno było mówić.
Pojawienie się śniegi na drogach i chodnikach, nawet w
mikroskopijnych ilościach, zawsze wywołuje reakcje służ miejskich. Jest śnieg
... musi więc być sól. Tworząca się wtedy breja niszczy wszystko, co się z nią
zetknie. Szczególnie nie lubią tej brei rowery. Mechanizmy i części metalowe
roweru ulegają bardzo szybkiemu zużyciu na skutek procesów chemicznych, które
wywołuje sól. Niektórzy twierdzą, że jazda na rowerze w okresie jednej zimy
powoduje takie same zużycie techniczne roweru, jak jazda w okresie 5-10 okresów
wiosenno-letnich.
Jednak nie potrafiłem sobie odmówić krótkiej, może 15 kilometrowej przejażdżki po
śniegu i wybrałem się przez rezerwat Olszynka Grochowska do Rembertowa, w
okolice ulicy Chełmżyńskiej. Było całkiem przyjemnie, chociaż pogoda nie
sprzyjała. Było szaro, buro i coraz cieplej, więc rower został oblepiony mokrym
śniegiem, jak przysłowiowy bałwan.
| zdjęcia z 9 stycznia 2019 roku |
Komentarze
Prześlij komentarz